niedziela, 10 czerwca 2012

"Mesjasz Diuny" Franka Herberta





Autor: Frank Herbert
Tytuł: Mesjasz Diuny
Cykl: Kroniki Diuny, t.2
Gatunek: science - fiction
Moja ocena: 5/6



""Ludzie zwą to mocą, darem.To ułomność! Nie pozwoli, bym przeżył życie tam, gdzie je odnalazłem."*


Kolejna część z kronik Diuny jest jeszcze bardziej trudna w odbiorze niż poprzednia, prawie niezrozumiała, pełna filozoficznych rozważań. Klimat powieści jest aż gęsty, mimo to książkę czyta się bardzo dobrze, czytelnik ciągle trzymany jest w napięciu. Jeżeli" Diuna" zmierzała do tego, by główny bohater zatryiumfował, hartując się poprzez przeżycia, tak "Mesjasz" zmierza do upadku głównego bohatera - Paul widzi spisek, widzi drogi, którymi może pójść, mimo to zdaje sobie sprawę, że nie ma dla niego nadziei. 

Mesjasz to historia jednostki, która przepowiedziała swój upadek. Mając zdolność zmieniania rzeczywistści, musi zrobić wszystko, byle tej przyszłej rzeczywistości nie zmienić. To historia, w której religia łączy się z prawem. Tak jak w poprzednim tomie, na samym początku autor ujawnia nam karty - przewidywania Paula, iż stanie się legendą, rodzącą fanatyzm, okazują się prawdziwe. Okazuje się, że jego triumf nad Harkonenami i nad Imperatorem jest jedynie zaczynem jego klęski.

Nadużywanie przyprawy w jasnowidzeniu zmąciło wizje Paula, nie jest już pewny niczego, boi się chociażby trochę odstąpić od schematu wizji. Zdaje sobie sprawę, że każda, najmniejsza zmiana byłaby dla wszechświata katastrofalna w skutkach. Widzenie przyszłości, które miało być darem, stało się dla niego pułapką - klatką, nie pozwalającą przeżywać rzeczywistości.  

Moi drodzy, nigdy nie róbcie tego, co ja - mam taki głupi nawyk: kiedy emocje w książce osiągają punkt kulminacyjny, zaglądam na ostatnie strony powieści żeby dowiedzieć się, jak skończyli moi ulubieni bohaterowie. W ten sposób zniczyłam efekt zaskoczenia, wiedziałam jak to się wszystko potoczy, jak skończy Paul i jego ukochana Chani - którą, swoją drogą, bardzo lubię, mimo że autor nie rozwinął jej w jakiś zaskakujący sposób; jest po prostu typową dobrą "żoną" i towarzyszką Paula. Za mało mi jej było w powieści. 

Nie podoba mi się kreacja Alii. Rozumiem zamysł autora, by zrobić z niej kobietę z krwi i kości, nie tylko medium, jednak mam wrażenie że ta postać wymknęła się trochę spod kontroli. Alia jako dziecko była ciekawszą postacią niż dorastająca dziewczyna. 

 "Mesjasz" dla fanów jest gorszy od swojej poprzedniczki. To już inny klimat, historia nie ta, książka jest słaba.....Ja się z tym nie zgodzę do końca - "Mesjasz" kończy historię Paula, a zakończenie może rozwiać troszkę cukierkowy koniec "Diuny". Podczas czytania obu części bardzo wyraźnie można odczuć, iż dalsze części były dopisywane. Diuna jest całkiem inna -po prostu czułam że miała to być powieść zamknięta. W Mesjaszu mało jest akcji, a więcej przemyśleń i lęków bohaterów, więcej spisków i knowań. Dlatego dałam o jedną ocenę niżej, jednak dalej jest to Herbert - mistrz magii słowa......


*Cytat pochodzi z "Mesjasz Diuny", wyd. PhantomPress, 1992

1 komentarz:

  1. Witam!
    Cudowna ksiązka jak i cała ich seria! :)
    Super post i super blog :)

    OdpowiedzUsuń